poniedziałek, 28 kwietnia 2014

wiosenne grzybobranie

Lało i lało, w końcu przestało.
Słońce wyszło i wysypały grzyby po deszczu.





Wiecie co to za gatunek ?
W Rumunii o tej porze roku powszechnie zbierany, lubiany i spożywany.
To dzwonkówka tarczowata (wieruszka tarczowata) . Grzybki znalazłam w sadzie, pod starymi śliwami.
Cechą tego gatunku jest to, iz upodobały sobie drzewa z rodziny różowatych (głóg, śliwa, jabłoń). Wyrastają wiosną w porze kwitnienia tych drzew.
W Polsce odradza się zbieranie i spożywanie tego grzyba, ponieważ gatunki z rodzaju wieruszki są trudne do identyfikacji i są silnie trujące np. dzwonkówka trująca. W Rumunii jest bardzo popularny i wiosną gości na bardzo wielu stołach.
Ja znalezione grzybki podsmażam z cebulką. Następnie dusze ok 20 min, po czym zagęszczam śmietaną i odrobiną mąki. Doprawiam do smaku i gotowe. Pychotka !

czwartek, 24 kwietnia 2014

Czas swiateczny, czasem radosci !

Znowu mamy oberwanie chmury, leje jak z cebra. Ja nie wiem co z ta rumunska wiosna, cos dziwne humory ma tego roku. Przynajmniej w czasie swiat sie uspokoilo, dzieciaki mogly wyjsc na dwor i poszalec. Jednak ulubionego przez najmlodszych piknikowania, na swiezym powietrzu, w tym roku nie udalo sie zrobic, bo bylo zbyt mokro.
Juz taka tu tradycja Wielkanocna, ze co roku wybieramy piekne miejsce, a takich u nas nie brak. Rozkladamy koce, wyjmujemy kosze pelne pysznego swiatecznego jedzenia, rozpalamy grila i wraz z przyjaciolmi fantastycznie i milo spedzamy czas.
Dobrze ze chociaz sloneczko bylo tak uprzejme, i w swieta nam cudnie swiecilo. Mimo ze z pikniku nici, to chociaz w ogrodku sie posiedzialo, i obowiazkowego grilia odpalilo.
Obowiazkowo baranka sie zjadlo, pod postacia tradycyjnej zupy zakwaszanej, pieczeni oraz pasztetu.
Obowiazkowo jajkiem tradycyjnym, bo czerwonym sie podzielilo i obowiazkowo przed podzieleniem tym jajkiem z innymi biesiadnikami przy stole sie stuknelo, by zwyciezce najmocniejszego jaja wylonic.
Obowiazkowo bylo wesolo i radosnie a my czulismy sie sielko i anielsko, bo takie sa swieta w Rumunii, pelne pogodnosci i promiennosci.
Ludzie sa bardziej usmiechnieci w tych dnich. Nie mowia sobie dzien dobry na powitanie tylko -Chrystus Zmartwychwstal ! Na co druga osoba odpowiada - Prawdziwie Zmartwychwstal ! Przyznam ze bardzo podoba mi sie ten zwyczaj.




Dokladnie dziesiec lat temu po raz pierwszy, wlasnie w czasie swiat wielkanocnych, odwiedzilam Rumunie.
Po raz pierwszy poznalam rodzine, oraz dom rodzinny mojego meza, wowczas jeszce nazeczonego.
Po raz pierwszy zachwycilam sie tradycja i kulura tego kraju.
Dlatego te swieta maja dla mnie ogromne znaczenie i darze je wielkim sentymentem.

piątek, 18 kwietnia 2014

Wielki Tydzien

Pomimo ze pogoda jest naprawde brzydka prawie ciagle pada, a slonca jak na lekarstwo. Doslownie wszedzie czuje sie magie swiat.
Swieta Wielkiej Nocy , wraz z okresem przedswiatecznym, to moj ulubiony czas w Rumunii.
W Wielki Tydzien, cerkwie doslownie pekaja w szwach. Kazdego wieczora liczni wierni zbieraja sie na mszy, aby uczestniczycz w specjalnej liturgi.
Roznoszacy sie dzwiek modlitw i przepieknych piesni wielkopostnych, wprowadza czlowieka w niepowtarzalna duchowa atmosfere.



Wczoraj w Wielki Czwartek, w pobliskim miescie wieczorem zaplonelo 2015 swiatelek.
Ludzie ulozyli prawie dwu kilometrowa sciezke z plonacych zniczy, co sprawilo wielka radosc zarowno dzieciom jak i doroslym.
Niestety ze wzgledy na bardzo wietrzna i zimna pogode oraz kichajace, zasmarkane nochale dziewczynek, nie moglismy pojechac   :(  




Dzis Wielki Piatek. Oczywiscie obowiazuje scisly post.
W Rumuni post oznacza nie tylko rezygnacje z mies, ale rowniez z ryb i nabialu Spozywane sa tylko owoce i warzywa.
W Wielki Piatek dla wielu wierzacych post przybiera charakter bardzo surowy. Rumunii nazywaja go czarnym postem, oznacza to ze przez caly dzien nie jedza ani nie pija absolutnie niczego. Tego dnia odmawiaja sobie nawet szklanki wody!

Dzieciaki upamietujac meczenska smierc Jezusa, oraz zlozenie jego ciala w grobie, skladaja kwiaty na specjalnie wystawionym stole na srodku cerkwi , caluja Biblie nastepnie trzy razy przechodza pod stolem na czworakach.

Bianca zerwala kwiatki z ogrodka , mniejszy bukiecik dala siostrze i wyruszylismy do kosciolka.







 Anca chetnie pod stol weszla, ale tak jej sie tam spodobalo, ze mimo nawolywania i prosb mamusi wyjsc juz spod niego za nic nie chciala, wiec tatus dzieciaka wyjmowac musial :)



Na koniec jeszcze zapalilismy swiecki, ku pamieci naszych bliskich zmarlych.


Jutro z rana dzieciaki znowu wyruszaja do kosciolka, aby pod postacia wina przyjac krew Jezusa.


środa, 16 kwietnia 2014

W koncu jestem, po dlugiej zimowej przerwie.

Oj, dawno mnie tu nie bylo!

Na wstepie chcialabym poinformowac iz przez jakis czas nie bede mogla pisac uzywajac polskich liter, z gory dziekuje za wyrozumialosc i jak najszybciej postaram sie te niedogodnosc rozwiazac.

Po fantastycznie dlugich wakacjach jestesmy juz w domciu, w RO.
Mimo ze wszyscy rozpieszczali nas maksymalnie, a w szczegolnosci rozpieszczane byly moje dziewczynki, z ktorymi teraz nie moge dojsc do ladu i skladu  :) :) :), to ostatnie tygodnie bardzo juz tesknilismy za Rumunia, za naszym domkiem, ogrodem, psami, kotami, rozbrykanymi dzieciakami, owcami na drodze, krowami ktore gdy tylko wieczor zapada wiedza jak same z pastwiska wrocic do domu, rozklekotanymi furmankami i donosnym glosem mlodego cygana skupujacego zlom, by pokazna gromadke swych pociech wykarmic.

Bliskie to miejsce mojemu polskiemu sercu sie stalo, i chociaz czasami ponarzekac i nauzalac na ten kraj sobie lubie, bo korupcja tak wielka ze az slow nie starcza, bo system nie taki, bo rzadzacy tylko glowkuja jakby kieszenie sobie zapelnic, bo ceny wciaz rosna szalenie, a zarobki szalenie maleja, bo bezrobocie ogromne, bo za mleko i pieluchy dla Anki musze zaplacic jeszcze raz tyle co w Polsce, to i tak kocham je bardzo, dziwna i tylko mnie znana, przez wielu nie zrozumiala miloscia.


Z racji tego ze Bianca i Anca na wsi wychowane , to i na wies w Polsce ochoczo ciagnely, i na wsi najlepiej sie czuly. Moj kuzyn, zapalony milosnik koni (i tu sie pochwale,  ze to wlasnie ja kilka lat temu zapalilam w jego sercu ten konski plomien), posiada przeurocza i przesympatyczna a co bardzo wazne bardzo do dzieci pokojowo nastawiona pare zwierzakow. Dziewczynki totalnie oszalaly na ich punkcie.

Panie i Panowie oto Alpaga (Ala) i Albert, dwojka nierozlacznych i bardzo ze soba zzytych przyjaciol.
Szczegolnie starsza mogla godzinami przebywac w ich towarzystwie. Ja zreszta rowniez :)
Juz bardzo za ta dwojka tesknimy.